piątek, 26 stycznia 2018

Wizyty małych gości w Polskim domu

Człowiek w próżni nie żyje - ten mały również!
Wcześniej czy później staniemy przed prośbą naszej pociechy, by zaprosić Johna czy Suzi na play date (bo tak fachowo to się nazywa), do naszego domu. A wzajemne wizytacje dzieci są tu bardzo popularne i dość częste.
Gdy szczegóły dogadane, adresy i numery telefonów wymienione, no to czekamy na gościa! 
Z tego co zauważyłam, to tutaj w dobrym zwyczaju jest wysłanie wiadomości, że właśnie wychodzimy i będziemy za parę minut.
Jeśli jest to pierwsza wizyta w naszym domu, to przywitanie nie odbiega od polskich standardów - następuje przedstawienie domowników, mały small - talk i zwykle rodzic odstawiający dziecko wychodzi - bo to w końcu wizyta dzieci... nie dorosłych. 
Jeśli planujemy poczęstunek - koniecznie spytajmy o alergie, nietolerancje i inne zwyczaje żywieniowe! Pamiętajmy, że Kanada to kraj multikulturowy, więc zasady żywieniowe mogą być przeróżne - i tak jak w Polsce np. raczej rzadko się spotyka dzieci wegetarian, tak tu to wcale rzadkim zjawiskiem nie jest. 

A co dziwi dzieciaki w Polskim domu?
Jednego z naszych gości zdziwiło nasze... łóżko! Bo niskie - w standardzie europejskim bym powiedziała. W Kanadzie z jakichś względów zwykle ludzie mają nakładzione po kilka materaców, co skutkuje sporą wysokością, niemal po drabinie trzeba się wspinać!
Ach! No i jeszcze to, że mamy TYLKO jeden TV... hmm jeszcze rok temu w ogóle nie mieliśmy, ale stwierdziliśmy, że w końcu może zaczniemy filmy oglądać "jak ludzie" a nie na laptopie :). No, ale ciągle to TYLKO jeden... echh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz