piątek, 10 czerwca 2016

2 lata...

10 czerwca wylądowaliśmy w Toronto. Dwa lata temu.
Przechodziliśmy przez różne etapy, emocje i rozterki. Były trudności, wielkie niewiadome, niepewności i pytania z cyklu "i co teraz?".

Kilkakrotnie przemodelowaliśmy naszą rodzinę, dostosowując obowiązki do warunków, głównie podyktowanych przez pracę.
Podjęliśmy ryzyko wzięcia nowego auta w leasing trwający 5 lat. To długie zobowiązanie. W zasadzie była to decyzja zastępcza w odpowiedzi na pytanie, czy zostajemy.
Zostajemy.

Po tych dwóch latach wiem jedno - trzeba dużo pokory. Nie raz człowiek zęby zaciskał, bo w Polsce robiło się coś tak, a tu zupełnie nie mają o tym pojęcia.
Wszystko trzeba sprawdzać, uczyć się na nowo, dowiadywać i przyzwyczajać.
Kanada ciągle zaskakuje. Jeden krok do przodu wywołuje kolejne pytania. Kiedy wydaje Ci się, że już! Już prawie rozgryzłeś ten system, nagle Bach! Okazuje się, że nie wiesz nic. I tak z każdym krokiem. Pocieszające jest to, że te kroki mają jakąś określoną liczbę. Kiedyś się skończą.

Przed nami kolejny krok, ale o tym za czas jakiś...

Trudności było, jest i pewnie jeszcze będzie wiele. Daleko nam jednak do masochistów! Radości też mamy wiele. Trzeba zadbać o ten balans. Tydzień mamy wypełniony pracą, szkołą i obowiązkami rodzinnymi. W weekend za to staramy się gdzieś wybyć z domu. Tyle tu pięknych miejsc - czasami nie wiadomo co wybrać. Teraz sezon letni, zaczną się festiwale - znowu będą dylematy gdzie pójść tym razem, bo często coś na siebie się nakłada.

Rodziny i znajomych trochę brak... tu niezawodnym sprzymierzeńcem jest internet.

1 komentarz:

  1. To bardzo dobre podsumowanie - trzeba dużo pokory..... My też prawie dwa lata w Kanadzie i emocje są nadal. Pozdrawiamy serdecznie z deszczowego dzisiaj Vancouver

    OdpowiedzUsuń